Zanim na dobre siądę do pracy, odpiszę na wszystkie zapytania, maile, wiadomości, ugrzęznę w instagramie – postanowiłam zrobić tutaj wpis z wypoczętą jeszcze i przewietrzoną głową.

Ostatnie 7 dni spędziliśmy we czwórkę w drewnianej chacie, w lesie, otoczonej górami, spokojem, ciszą buczącą w głowie i spokojem. Co dzień mieliśmy inną pogodę: przez deszcze, błota, piękne snieżne dni, mocne wiatry, aż po iście zimowy, słoneczny i mroźny dzień. Każdego dnia zaliczaliśmy krótszy lub dłuższy spacer po górach, odkrywając nowe szlaki i zakątki Bieszczad, które tak uwielbiam i odwiedzając stare, już znane ale jak bardzo inne zimą, w porównaniu z latem.

Właśnie takie pożegnanie starego roku i przywitanie nowego mi się marzyło – kameralnie, cicho i spokojnie, bez tłumów głośnych ludzi wokół.

I bardzo się cieszę, że udało nam się zrezalizować ten plan. Tak naprawdę, to każdy z nas o tym marzył – o tym, by przewietrzyć głowy, zebrać myśli i nabrać dystansu do wszystkiego po tak trudnym/dziwnym roku.

Już w drodze w Bieszczady wylogowałam się ze wszystkich swoich kont na instagramie – z prywatnego i służbowych. Wiedziałam, że świat się od tego nie zawali, a tylko w momencie kiedy nie będę odrywała się w codzienności do ciagłego sprawdzania IG i zagłuszania tym swojej głowy – będę mogła odpocząć i pobyć chwilę sam na sam ze swoją głową. I to było najlepsze co mogłam zrobić – zamiast tego graliśmy w planszówki, parzyliśmy codziennie rano kawę w kawiarce, przygotowywaliśmy wspólnie posiłki i konsumowaliśmy je patrząc na drzewa i góry. Nie zabrakło też palenia palo santo i niezliczonej ilości świec, a przede wszystkim wietrzenia głów i testowania swojej wytrzymałości podczas górskich wycieczek.

W Sylwestra i Nowy Rok spadł śnieg i zasypało nas doszczętnie. Ja się poczułam jak w bajce – właśnie taki widok za oknem marzył mi się od kilku miesięcy.

Jakie mam przemyślenia po powrocie?

Góry uczą pokory, zdrowie jest najważniejsze (po raz kolejny głęboko tego doświadczyłam), mocniej dostrzegam obojętność i chłód wśród przypadkowo napotkanych ludzi w mieście (jednocześnie licząc na ich przemianę), wybieram schody zamiast windy i poranne łapanie powietrza ;), szczerza rozmowa choć ciężka jest zawsze lepszym rozwiązaniem niż milczenie i duszenie w sobie, czyszczenie głowy i odpoczynek jest najlepszym, co możemy sobie podarować, jestem wdzięczna i szczęśliwa, ze spokojem i uśmiechem zerkam w przyszłość.

Dobrego roku, kochani <3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *