Są momenty, kiedy brakuje czasu na zrobienie rzeczy, które zrobić TRZEBA. Czasem w takich właśnie momentach buntuję się w sobie i siadam do bardziej przyjemnych zajęć, jak np. obróbka sesji zdjęciowej z super ludźmi w pięknym miejscu i chęć podzielenia się tym z Wami, zostawienia tej historii tutaj…
Tak też postanowiłam zrobić dziś 🙂 Znaleźć kawałek wolnej przestrzeni w głowie i na biurku, i pokazać krótką opowieść z jeszcze krótszego październikowego wypadu do Kopenhagi.
Oddanie tych zdjęć było dla mnie tym bardziej stresujące, bo trafiają do fotografa. Nie wiem, czy czytają ten post fotografowie i czy też mieli okazję robić sesję innym fotografom, i przeżywali to samo, ale uwierzcie to nie jest łatwe zadanie! 🙂
I ja, i Karolina jesteśmy fankami koloru zielonego i roślin, dlatego obie poczułyśmy się jak ryby w wodzie w kopenhaskim Ogrodzie Botanicznym i Palmiarni! A co nam z tego wyszło? Zobaczcie sami!
PS. Bardzo fajnie ogląda mi się te zdjęcia z kawałkiem ‘Pulaski at Night’ – Andrew Bird w głośnikach. Także zachęcam do włączenia go w tym momencie.
PS. To ta dwójka pojechała naszym Maluchem na swoje przyjęcie ślubne w Starym Młynie w Kowalewku. Lipiec 2018. Bardzo lubię to wspominać <3.