Co to jest za kraina! Podróż po Islandii była jednym z moich wielkich marzeń od dawna.

Przylecieliśmy do Keflaviku w środku nocy. To była końcówka kwietnia. Już prawie maj. Przywitała nas śnieżyca taka i ziomb, że dziękowałam swojej intuicji i temu, że zawróciłam do domu przed wejściem do taksówki na lotnisko i zabrałam puchową kurtkę!

Po kilku dniach, rozeznaliśmy się w temacie i nie było już tak źle. Okazało się, że ten kraj ma mnóstwo mikroklimatów. Bywało tak, że przez chwilę jechaliśmy przez zimową krainę z odśnieżarkami na drogach, a już po 10 km świeciło słońce, a śnieg był widoczny tylko gdzieś daleko i wysoko w górach.

To było 10 niesamowitych dni. Mało turystów, dużo przygody, spania w aucie bez webasto (ogrzewania stacjonarnego na wyłączonym silniku), pełno dzikich, przyjaznych koni, pustkowia i przestrzeni po horyzont, gorących źródeł z głębi ziemi, obserwacji maskonurów na wyciągnięcie ręki i przede wszystkim SPOKÓJ. Tam zycie naprawdę płynie WOLNIEJ!

W międzyczasie, miałam przyjemność świętować tam 5 urodziny mojej firmy i chyba nie mogłam wymarzyć sobie lepszych okoliczności!

Zanim jednak pojawią się zdjęcia z aparatu cyfrowego i drona, zostawiam Wam tutaj fotki z kliszy. Są tak piękne i tak bardzo je kocham całym sercem, że aż mi szkoda, że dopiero teraz (po 4 miesiącach od powrotu), publikuję je tutaj. I muszę Wam przyznać, że to pierwszy raz, kiedy zdjęcia z kliszy mam wywołane szybciej, niż RAW-y z moich kart pamięci :D.

Zatopcie się w tej ciszy i spokoju z tej wyspy cudownej! A jeśli planujecie właśnie swoją niezapomnianą podróż po Islandii i chcielibyście o coś dopytać – piszcie śmiało!

A teraz.. miłego oglądania!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *