Przepięknie złota i totalnie ciepła polska jesień. Wspaniałe, październikowe, otulające światełko. To jak okno pogodowe zamówione specjalnie na Ich dzień. Dzień, w którym to Ewa i Konrad powiedzieli sobie sakramentalne TAK. Byłam w totalnym szoku i niedowierzaniu, że tak pięknie może się wypogodzić z dnia na dzień, bo dni poprzedzające ślub wcale nie były obiecujące! Ale ja chyba ma coś w sobie, jakiś nośnik dobrej energii bo jak pomyślę sobie o swoich zleceniach, to faktycznie zwykle w ich dniu wychodzi słońce 🙂 Nic, tylko się cieszyć i korzystać z mojej mocy!

W związku z tym, że przyjęcie weselne było w Dużej Stajni Cichej 23, przygotowania Pary Młodej miały miejsce w domku wśród drzew tuż obok. Dzięki temu miałyśmy możliwość (ten ślub fotografowałam z koleżanką, ponieważ było prawie 200 osób, a przy takiej liczbie gości zalecam drugiego fotografa), płynnie przemieszczać się między salą, a domkiem i łapać na ujęciach wszystko to, co działo się na kilka godzin przed oficjalnym otwarciem imprezy.

Ślub był w Warszawie, w kościele bielańskim więc musieliśmy poświecić trochę czasu na dojazd w tą i z powrotem, a biorąc pod uwagę krótki dzień w październiku – wykorzystałam to przepiękne światło i namówiłam Parę Młodą na szybciutką mini sesję zdjęciową przed wyjazdem do kościoła. Udało nam się nawet zrobić first look na łące, gdzie mieli chwilę tylko dla siebie i w ostatecznym rozrachunku, bardzo mi dziękowali, że tak wszystko zorganizowałam bo po przyjeździe na salę było już ciemno i ciężko skorzystać z uroków ogrodu, tak jak w ciągu dnia.

Za przepiękne, jesienne kompozycje kwiatowe odpowiadała Ada z Kwiecie.

Suknia ślubna Panny Młodej: BeMine Maja Florkiewicz

Ślub był tak piękny, wzruszający, a jednocześnie zabawny i pełen drobnych niespodzianek od księdza :)), że naprawdę przemiło mi się to wszystko fotografowało. Wisienką na torcie był kwartet smyczkowy, który przygrywał całą mszę, a potem również w trakcie kolacji.

Na kilka miesięcy przed ślubem, spotkałam się z Ewą i Konradem na sesji narzeczeńskiej. Efekty tego spotkania zamknęliśmy w przepięknych, personalizowanych albumach, a dwa z nich powędrowały do rodziców, w trakcie krótkiego i bardzo wzruszającego podziękowania na weselu. Muszę przyznać, że i jedni i drudzy rodzice byli zaskoczeni i nie spodziewali się takiej niespodzianki! Z radością prezentowali mi do zdjęć co jest w środku, po czym szybko się zreflektowali, że ja chyba dobrze wiem, co jest w środku! :))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *