To był wrześniowy, słoneczny dzień. I wcale nie zapowiadało się na błyskawice! No, chyba że w sercach :)). Świeżo upieczeni małżonkowie już się cieszą reportażem z tego dnia w wersji papierowej i pięknymi albumami <3, a ja dzielę się z Wami Ich szczęściem i wspomnieniem tego przepięknego wydarzenia.
Przyjęcie było w miejscu, które dobrze już znam z kilku poprzednich sesji i dni otwartych – Cicha23. Jest tak magiczne i piękne, zatopione w środku lasu, że wielu dekoracji nie trzeba, by czuć się tam wyjątkowo, a jednocześnie swobodnie.
Po sprawnych przygotowaniach, first look-u, błogosławieństwie rodziców i krótkiej, rodzinnej sesji w ogrodzie – pojechaliśmy na ślub!
Zawsze mnie wzrusza moment, kiedy tata prowadzi swoją córkę do ołtarza – tak też było tego dnia <3.
A jak już największe emocje opadły – nie pozostało nic innego jak relaks i dobra zabawa w świetnym towarzystwie. Co prawda z odgłosami burzy i ulewnego deszczu w tle, (która przyszła całkiem niespodziewanie) ale absolutnie nikomu to nie przeszkadzało w świętowaniu wewnątrz ;).
Ale! – natura była dla nas na tyle łaskawa, że przestawało momentami padać – akurat wtedy kiedy Młodzi rozpoczynali swój pierwszy taniec na zewnętrznym parkiecie albo gdy kroili wspólnie tort w towarzystwie zimnych ogni w (prawie) totalnych ciemnościach <3.
Tam się działa magia! Zresztą, sami zobaczcie 😉 Miłego oglądania!
PS. Na końcu wpisu obejrzycie kilka zdjęć z sesji poślubnej z Martą i Mateuszem w Ogrodzie Botanicznym. Coś nas prześladował ten deszcz i tamtego dnia ;)). Dobrze mieć czasem alternatywę “pod dachem” :).
SESJA POŚLUBNA <3 oboje pasowali tam idealnie!