To było ciepłe, lipcowe i deszczowe popołudnie. Jechałam długo przez las, piaszczystymi drogami, a jak już wreszcie totalnie zatopiłam się w głuszy lasu – dotarłam do miejsca, gdzie Beata i Wiktor powiedzieli sobie TAK. To było w Stodole Borucza 43 . Deszcz nie przestawał padać więc ceremonia odbyła się w środku, w bardzo klimatycznie zaaranżowanej scenerii :).
Ten spokój miejsca i otoczenia udzielił się wszystkim gościom i po zaślubinach, w rytmie slow każdy celebrował szczęście Państwa Młodych do białego rana:)
Sami zobaczcie jak było!